Ze starożytnych pisarzy wynika, że w tym samym czasie, kiedy Attalus został zabity, wielu innych męczenników zostało uśmierconych dla Jezusa Chrystusa, prawie w ten sam sposób, a przynajmniej z równie wielkimi mękami. Niektórzy z tych męczenników nie są wymienieni, inni zaś są, a mianowicie Maturus, Sanctus, Blandina i piętnastoletni młodzieniec z Pontu. Dotykając okoliczności ich cierpienia i śmierci, stwierdzamy, że w istocie nastąpiło to, w następujący sposób:
Najpierw trzy z wymienionych osób, a mianowicie Maturus, Sanctus i Blandina, były bardzo i strasznie dręczone, zwłaszcza Blandina, o którą inni stali w wielkim strachu, że nie mogąc znieść bólu, może być w niebezpieczeństwie zaparcia się Chrystusa. Lecz ona była tak niezłomna we wszystkich swoich cierpieniach, że ręce katów zmęczyły się, zanim jej serce zemdlało. Jest powodem wielkiego zdumienia to, co napisał o niej Euzebiusz Pamfiliusz, a mianowicie, że kaci zaczęli wczesnym rankiem i dręczyli ją przez cały dzień aż do wieczora, tak że bardzo się dziwili, jak to możliwe, że nie wygasło w niej jeszcze życie. Tłumaczy to jednak tym, że ile razy powtarzała swoje wyznanie, wołając: “Jestem chrześcijanką”, jej serce było wzmacniane, tak że znów mogła znieść ból.
Sanctus, który był diakonem, czyli tym, który służył biednym, był dręczony rozgrzanymi do czerwoności płytami miedzianymi, które przykładano mu do brzucha. Gdy w międzyczasie zapytano go o jego imię, pochodzenie i kraj ojczysty, nie wymienił żadnego z nich, ale po prostu powiedział: “Jestem chrześcijaninem; to jest moje imię, moje pochodzenie i mój kraj; rzeczywiście, nie jestem w sumie niczym innym niż chrześcijaninem”. To rozpaliło tyranów niewypowiedzianą wściekłością przeciwko niemu i nadal dręczyli go na całym ciele, do tego stopnia, że była to tylko jedna rana. Ale on pozostał nieustraszony i niezrażony; bo żar ognia był łagodzony przez niebiańskie pociechy Jezusa Chrystusa, których doświadczał w swojej duszy.
Maturus został potraktowany niemal w ten sam sposób i pozostał równie nieugięty. Po tak straszliwym udręczeniu, wspomniane trzy osoby ponownie wrzucono do więzienia. Następnie ponownie wyciągnięto je z więzienia i jeszcze raz poddano torturom; najpierw Blandynę, a potem Maturusa i Sanctusa. Według Euzebiusza torturowano ich wieloma pasami, ale Abr. Mellinus podaje, że “biczowano ich po raz drugi lub trzeci wszelkiego rodzaju rózgami, a także bito kijami, pałkami oraz trójpalczastymi i kolczastymi drzazgami; a także szczypano, cięto, rzeźbiono i rozdzierano wszelkiego rodzaju hakami, nożami, pazurami, szczypcami i żelaznymi grzebieniami”. Wreszcie, gdy wiele tysięcy zebrało się wokół amfiteatru, Maturus i Sanctus zostali umieszczeni, w ten sam sposób jak wspomniany Attalus, na żelaznych krzesłach, pod którymi rozpalono wielki ogień, tak że ich ciało, poranione wieloma pasami, zostało natychmiast strawione na mocy ognia; gdy jednak wrogowie prawdy zobaczyli, że ich duch jest niewzruszony, ścięli obu.
O Blandynie powiedziano, że była rozciągnięta w poprzek i przywiązana do pala, aby ją rzucono na pożarcie dzikim zwierzętom; jednakże zabrano ją i zaprowadzono do więzienia. Potem jednak, w ostatnim dniu igrzysk, została ponownie przyprowadzona wraz z młodzieńcem z Pontu (o którym wspomnieliśmy powyżej), który z polecenia sędziego był świadkiem cierpień i śmierci poprzednich męczenników, aby to mogło wywołać przerażenie w jego sercu. Gdy postawiono ich w środku miejsca kaźni, przed sędzią, kazano im przysięgać na bogów, czego odmówili, ganiąc jednocześnie bałwochwalstwo pogan. Na to poganie bardzo się rozjuszyli i znowu bardzo ich dręczyli, tak bardzo, że młodzieniec nie mogąc tego znieść, wyzionął ducha. Blandyna tak się ucieszyła z niezłomności zmarłego młodzieńca, którego przyjęła za syna, jak również ze śmierci swoich wiernych przyjaciół, którzy już przeszli przez ten konflikt, że będąc pobitą przez tyranów, skakała z radości. O jej śmierci mówi się, że została upieczona na ruszcie, a następnie zawinięta w sieć, rzucona przed byki, które wielokrotnie podrzucały ją wysoko swoimi rogami, a potem pozwalały jej spaść. Nie będąc jednak jeszcze martwą, sędzia nakazał poderżnąć jej gardło, co też uczyniono, choć inni mówią, że została przebita mieczem. W ten sposób ta pobożna męczennica i pozostali trzej męczennicy Jezusa zakończyli swoje życie i teraz oczekują błogosławionej nagrody, którą Pan da w wielkim dniu rekompensaty wszystkim tym, którzy cierpieli i walczyli aż do śmierci dla Jego imienia.
Porównaj Euzebiusz, lib. 5, cap. 1-3, edit. Dord., 1588, fol. 81-86 z Abr. Mell., 1. księga, fol. 43, kol. 2-4, o Blandinie i Ponticusie; także, fol. 44, kol. 1, 2, o Sanctusie i Maturusie. Także, Wstęp, etc., fol. 38, kol. 1, 2. Także, J. Gys. z 1657 r., fol. 17, kol. 3, 4.
Notatka
Relacja ta została pobrana z książki The Martyrs’ Mirror, wydanej w 1660 roku przez Thilemanna J. van Braghta, dostępna w domenie publicznej.
Celem publikacji nie jest wspieranie nauk, którymi podążali przedstawieni męczennicy (które najczęściej są nieznane).
Publikacja ma na celu jedynie przedstawienie historycznej relacji o cierpieniach i męczeństwach, którym poddawani byli ci, którzy pragnęli naśladować Chrystusa, a nie kochali swojego życia.
Naszym celem jest zachęcenie tych, którzy chcą żyć w zwycięstwie z Chrystusem
0 Comments